sobota, 27 września 2014

Gość od Wydłużania – ROZDZIAŁ II


Teraz już wszystko rozumiem. No, prawie. Wiem już, że nie muszę trzymać się z dala od wszystkiego, co się rusza. Fakt, Merkury zginął przeze mnie, ale nie zabiła go moja obecność
a słowa. Sprawdzają się stare powiedzonka typu „słowa tną głębiej niż noże”, czy jakoś tak.
Okazuje się, że moje słowa, a nawet myśli (ale
to dopiero jak już nabiorę wprawy) mają ogromną moc. Ale tylko jeśli chodzi o skracanie czegoś. O co chodzi? Hmmm. Można mówić o tym wielkimi słowami, rozbudowanymi zdaniami, zahaczając
o metafizykę, filozofię, psychologię itd. Można też prościej. Jeśli wymówię zdanie (lub „wygeneruję” myśl) zawierające słowo „skracać”, stanie się ono prawdą. To znaczy, to się po prostu zdarzy.
Przykład? Stanę przed lustrem i powiem sobie: „Przydałoby się skrócić te włosy” i już zamiast loków do pasa będę miała fryzurkę na pazia albo nawet jeżyka. To zależy od wprawy. Tak mówi Długi. Bo on ma to samo tylko z wydłużaniem. Dlatego mieliśmy świetnie do siebie pasować.
Nie wiem, skąd to się wzięło, ale teraz nie ma
to znaczenia. Teraz będziemy już razem. Długi i Krótka.
To dziwne, bo przez całe moje życie byłam najwyższa
w towarzystwie. W większości przynajmniej.
Będziemy razem wędrować po świecie skracając
i wydłużając na zmianę, co się da. A jak się nie da? To już nie. Będziemy razem przez miesiąc lub dłużej. To zależy od tego czy uda mi się go przechytrzyć. Nawet nie jestem pewna, czy tego chcę.



– To co z tą grą,  umową, czy jak ty to tam nazwałeś?
Siedzieliśmy na starym spróchniałym pomoście opierającym się na brzegu jakiegoś małego niezbyt czystego jeziorka. Wśród zielonych glonów błyskały maleńkie rybki. W niezbyt miło pachnącym kożuszku unoszącym się na powierzchni tkwiły puszki po Żywcu i innych tego typu napojach.
 Gra nie jest skomplikowana. Przede mną postawione będzie pytanie i przed tobą też. Znalezienie nań odpowiedzi będzie dopiero nie lada wyzwaniem. Zgadzasz się?
Parsknęłam cicho. Uparł się. Nie wytłumaczy mi,
o co chodzi, dopóki się nie zgodzę.
- Nadal nie wiem, na co mam się zgodzić!
 Twoja odpowiedź w takim razie brzmi nie?
 A jeśli tak brzmi, to co wtedy?
 Wtedy umrzesz. Za miesiąc. Jeśli przegrasz, też umrzesz. Też za miesiąc.
 A jeśli uda mi się wygrać?
Uśmiechnął się i dla zabawy wydłużył pomost o kilka desek, tak by można było zanurzyć nogi w miarę czystej wodzie.
 To wtedy zostaniesz na swoim stanowisku. I już zawsze będziemy robić razem to, co w najbliższych dniach.
 Czyli?
 Wydłużać i skracać. Skracać i wydłużać.
 To chyba gra warta świeczki. Co to za pytania?
 Czyli się zgadzasz? – musiał się upewnić.
Wstałam i wyprostowałam się. Czułam, że to nie lada decyzja. Choć i tak nie miałam dużego wyboru. Umrzeć, umrzeć czy żyć nieżyciem. Nie mam nic do stracenia. Przynajmniej nikt nie powie, że nie próbowałam.
 Zgadzam się.
Jego twarz rozpromieniła się, też wstał i ujął moje dłonie.
 To wspaniale! Na razie pytaniami się nie przejmuj. Poznasz je w swoim czasie.
 Jakim znowu czasie?  - zaczynałam naprawdę się niecierpliwić.  I tak mogę go skrócić.
Roześmiał się i pocałował mnie w czoło.
 Szybko się uczysz – stwierdził. – Daj mi tydzień. Siedem dni swobody. Od niedzieli do niedzieli. Zaszalejemy! Będziemy do woli skracać i wydłużać. Ty skracać, ja wydłużać, oczywiście. Zobaczysz, będzie niesamowicie. Mogę ci tyle pokazać.
Zamknął oczy. Znowu się gdzieś przenosimy.
 Chyba bardzo długo byłeś sam…

Nie zareagował. Zamknęłam więc oczy i znów… rozpłynęliśmy się.


Z małym opóźnieniem, ale jest c.d   :D


2 komentarze:

  1. Jak ja uwielbiam Twój styl! :D Z rozdziału na rozdział coraz ciekawiej :3 ciągle zastanawiam się, jak to wszystko dalej się potoczy i mam w głowie pełno wersji, aż nie wiem, którą wybrać... a znając życie, pewnie i tak na koniec nas zaskoczysz czymś, czego nikt się nie spodziewa... ;)
    Pozdrawiam serdecznie :3
    Cillianna

    OdpowiedzUsuń
  2. Powoli i z każdym kolejnym zdaniem zakochuję się w tym opowiadaniu. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
    you know who~ ;3

    OdpowiedzUsuń