Teraz
już wszystko rozumiem. No, prawie. Wiem już, że nie muszę trzymać się z dala od
wszystkiego, co się rusza. Fakt, Merkury zginął przeze mnie, ale nie zabiła go
moja obecność
a słowa. Sprawdzają się stare powiedzonka typu „słowa tną głębiej niż noże”, czy jakoś tak.
a słowa. Sprawdzają się stare powiedzonka typu „słowa tną głębiej niż noże”, czy jakoś tak.
Okazuje
się, że moje słowa, a nawet myśli (ale
to dopiero jak już nabiorę wprawy) mają ogromną moc. Ale tylko jeśli chodzi o skracanie czegoś. O co chodzi? Hmmm. Można mówić o tym wielkimi słowami, rozbudowanymi zdaniami, zahaczając
o metafizykę, filozofię, psychologię itd. Można też prościej. Jeśli wymówię zdanie (lub „wygeneruję” myśl) zawierające słowo „skracać”, stanie się ono prawdą. To znaczy, to się po prostu zdarzy.
to dopiero jak już nabiorę wprawy) mają ogromną moc. Ale tylko jeśli chodzi o skracanie czegoś. O co chodzi? Hmmm. Można mówić o tym wielkimi słowami, rozbudowanymi zdaniami, zahaczając
o metafizykę, filozofię, psychologię itd. Można też prościej. Jeśli wymówię zdanie (lub „wygeneruję” myśl) zawierające słowo „skracać”, stanie się ono prawdą. To znaczy, to się po prostu zdarzy.
Przykład?
Stanę przed lustrem i powiem sobie: „Przydałoby się skrócić te włosy” i już zamiast loków do pasa będę miała fryzurkę
na pazia albo nawet jeżyka. To zależy od wprawy. Tak mówi Długi. Bo on ma to
samo tylko z wydłużaniem. Dlatego mieliśmy świetnie do siebie pasować.
Nie
wiem, skąd to się wzięło, ale teraz nie ma
to znaczenia. Teraz będziemy już razem. Długi i Krótka.
To dziwne, bo przez całe moje życie byłam najwyższa
w towarzystwie. W większości przynajmniej.
to znaczenia. Teraz będziemy już razem. Długi i Krótka.
To dziwne, bo przez całe moje życie byłam najwyższa
w towarzystwie. W większości przynajmniej.
Będziemy
razem wędrować po świecie skracając
i wydłużając na zmianę, co się da. A jak się nie da? To już nie. Będziemy razem przez miesiąc lub dłużej. To zależy od tego czy uda mi się go przechytrzyć. Nawet nie jestem pewna, czy tego chcę.
i wydłużając na zmianę, co się da. A jak się nie da? To już nie. Będziemy razem przez miesiąc lub dłużej. To zależy od tego czy uda mi się go przechytrzyć. Nawet nie jestem pewna, czy tego chcę.
– To co z tą grą, umową, czy jak ty to tam
nazwałeś?
Siedzieliśmy
na starym spróchniałym pomoście opierającym się na brzegu jakiegoś małego
niezbyt czystego jeziorka. Wśród zielonych glonów błyskały maleńkie rybki. W
niezbyt miło pachnącym kożuszku unoszącym się na powierzchni tkwiły puszki po
Żywcu i innych tego typu napojach.
– Gra nie jest skomplikowana. Przede mną postawione będzie pytanie i przed tobą
też. Znalezienie nań odpowiedzi będzie dopiero nie lada wyzwaniem. Zgadzasz
się?
Parsknęłam
cicho. Uparł się. Nie wytłumaczy mi,
o co chodzi, dopóki się nie zgodzę.
o co chodzi, dopóki się nie zgodzę.
-– Nadal nie wiem, na co mam się zgodzić!
– Twoja odpowiedź w takim razie brzmi nie?
– A jeśli tak brzmi, to co wtedy?
– Wtedy umrzesz. Za miesiąc. Jeśli przegrasz, też umrzesz. Też za miesiąc.
– A jeśli uda mi się wygrać?
Uśmiechnął
się i dla zabawy wydłużył pomost o kilka desek, tak by można było zanurzyć nogi w miarę czystej wodzie.
– To wtedy zostaniesz na swoim stanowisku. I już zawsze będziemy robić razem to,
co w najbliższych dniach.
– Czyli?
– Wydłużać i skracać. Skracać i wydłużać.
– To chyba gra warta świeczki. Co to za pytania?
– Czyli się zgadzasz? – musiał się upewnić.
Wstałam
i wyprostowałam się. Czułam, że to nie lada decyzja. Choć i tak nie miałam
dużego wyboru. Umrzeć, umrzeć czy żyć nieżyciem. Nie mam nic do stracenia.
Przynajmniej nikt nie powie, że nie próbowałam.
– Zgadzam się.
Jego
twarz rozpromieniła się, też wstał i ujął moje dłonie.
– To wspaniale! Na razie pytaniami się nie przejmuj. Poznasz je w swoim czasie.
– Jakim znowu czasie? - zaczynałam
naprawdę się niecierpliwić. – I tak mogę go skrócić.
Roześmiał
się i pocałował mnie w czoło.
– Szybko się uczysz – stwierdził. – Daj mi tydzień. Siedem dni swobody. Od
niedzieli do niedzieli. Zaszalejemy! Będziemy do woli skracać i wydłużać. Ty
skracać, ja wydłużać, oczywiście. Zobaczysz, będzie niesamowicie. Mogę ci tyle
pokazać.
Zamknął
oczy. Znowu się gdzieś przenosimy.
– Chyba bardzo długo byłeś sam…
Nie
zareagował. Zamknęłam więc oczy i znów… rozpłynęliśmy się.
––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––
Z małym opóźnieniem, ale jest c.d :D
Jak ja uwielbiam Twój styl! :D Z rozdziału na rozdział coraz ciekawiej :3 ciągle zastanawiam się, jak to wszystko dalej się potoczy i mam w głowie pełno wersji, aż nie wiem, którą wybrać... a znając życie, pewnie i tak na koniec nas zaskoczysz czymś, czego nikt się nie spodziewa... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :3
Cillianna
Powoli i z każdym kolejnym zdaniem zakochuję się w tym opowiadaniu. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
OdpowiedzUsuńyou know who~ ;3